O nadwadze w grupie krwi A

  • by

„Długo zastanawiałam się, jak daleko wstecz sięga moje doświadczenie z odchudzaniem. Wyrosłam w rodzinie, w której zawsze ktoś chodził do szkoły gastronomicznej, prowadził własną gospodę, cukiernię lub chociażby herbaciarnię.

Kuchnia to najprzytulniejsze miejsce, jakie znam. W moim rodzinnym domu to właśnie w kuchni, przy śpiewie czajnika i piecu kaflowym z buzującym ogniem odbywały się wszystkie familijne dyskusje „o interesach”. Dorośli rozmawiali o nurtujących ich branżę problemach, a ja serwowałam kawę, kakao, smażyłam naleśniki z rodzynkami. Kuchnia to część  mojego dzieciństwa. Tu wyrosłam. Zupełnie naturalne było, że na każde następne spotkanie drobnych biznesmenów (cioć i wujków) w naszej kuchni trzeba było przygotować coś pysznego. Wtedy były pochwały i stwierdzenia typu: „Rośnie nam nowe pokolenie restauratorów.” Od mamy na urodziny zawsze dostawałam, sprawiającą radość nie do opisania, książkę kucharską.  

Byłam szczupłą nastolatką. Miałam niesamowitą przemianę materii. Wszystkie smakołyki sporządzane w naszej domowej kuchni spalałam na rowerze i górskich wycieczkach. Problem pojawił się, kiedy w szkole przybyło nauki i trzeba było przysiąść fałdów. Ambicje otrzymywania dobrych ocen nie zostawiały czasu na takie jak dotychczas podwórkowe szaleństwa. Skutecznie i na długo zastąpiło je codzienne wielogodzinne siedzenie za biurkiem. Od tego momentu równie naturalną częścią mojego życia stało się poszukiwanie cudownych diet, których rezultatem były ciągłe wahania wagi. (…)

W tym czasie w moim życiu, tak jak w przypadku wielu nastolatek, młodzieńcze przygody i miłości przeplatały się z normalnością. Pomiędzy tym były diety i pigułki odchudzające, a co za tym idzie 2 kg na wadze w dół, a krótko po tym 3 w górę. Układ rodzinno – plemienny istniał nadal. Spotkania w kuchni były swego rodzaju rytuałem, obowiązkiem jak niedzielna msza. To, co działo się za ich sprawą, dla mnie stanowiło swego rodzaju równię pochyłą. W mojej sytuacji decyzja o podjęciu nauki w Studium Dietetycznym była dość oczywistym wyborem. Myślałam, że dzięki zdobytej tam wiedzy odchudzę cały świat ze sobą na czele. Uczyłam się o tym co zdrowe i co zdrowiu nie służy. Polska rzeczywistość w dietetyce lat 80. to niestety stawianie na nabiał, potem mięso, kasze, zboża, dopiero w dalszej kolejności warzywa i owoce, energetyczne tłuszcze. Oliwa z oliwek jawiła się jako dziwny wynalazek z kapitalistycznej Europy.

Wielkie było moje zdziwienie, kiedy po urodzeniu córki i odżywianiu się w zalecany sposób sprawiłam sobie dodatkowych 10 kilogramów. Wszystko to pod okiem lekarzy i czułym patronatem rodziny restauratorów. Na jedzenie nabiału, który miał być samym zdrowiem, miałam ich nieustające błogosławieństwo.

Wiedziałam, że potrzebuję układu zwanego Rodziną. Natomiast nie mogłam się zgodzić z ich poglądami na temat żywienia, bo u mnie zupełnie się one nie sprawdzały.

Dobrze, że pozostał mi nawyk poszukiwania i czytania dobrych książek. Obserwacje ludzi skłoniły mnie do stwierdzenia (teraz już oczywistego faktu), że przecież jeśli w grupie osób bardzo podobnie się odżywiających się jedni są szczupli, a inni tyją, to chyba brakuje mi jakiej bardzo istotnej informacji.

Opatrzność czuwała nade mną. Trafiłam na książki doktora P. J. D`Adamo. Zdobytą wiedzę zaczęłam wcielać w życie. Odżywiałam się i nadal odżywiam się zgodnie z moją grupą krwi. Gotowałam jak dawniej, tylko z wyłączeniem niektórych (zakazanych dla grupy A) produktów. Osoby z tą grupą krwi lubią brać na własne barki problemy całego świata i martwić się na zapas. Ta cecha potrafi nieźle w życiu namieszać. Podobnie było ze mną. Natknąwszy się na stosowne w tym względzie zalecenia, poradziłam sobie ćwiczeniami oddechowymi, medytacjami i szkoleniami z zakresu rozwoju osobistego. Bardzo mi to pomogło.

Te doświadczenia bardzo mnie zmieniły. Nie wyrzekłam się swoich korzeni, ale znalazłam inną drogę, nie tylko do utraty zbędnych kilogramów, ale co ważne, do własnego zdrowia fizycznego i psychicznego. Wiem co mi służy, a co szkodzi. Wiem, jak poruszać się w tym życiowym labiryncie. Jestem pogodzona ze sobą i światem. Na każdy dzień patrzę z otwartym umysłem i nieustającym zachwytem.”

Bożena B. 

fragment rozdziału „Nasze doświadczenia z odchudzaniem”

z książki „Schudnij w zgodzie ze swoją grupą krwi” – Dorota A. Madejska, Bożena Biernot 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *