O przyjaźni z Noni i różowych okularach

Za nami kolejny fantastyczny wykład. Następny bardzo udany debiut w naszym szybko powiększającym się zespole telekonferencyjnym. Spotkanie ciepłe, optymistyczne, kolorowe. Zresztą trudno się temu dziwić skoro prowadząca, to osoba, która nawet kładąc się spać, dba o to, aby z jej nosa ani na milimetr nie zsunęły się „różowe okulary.” :)

Jej, świetny merytorycznie wykład o niebywałych walorach Polinesian Noni był szczególnie cenny bo potwierdzony dowodem na działanie tej fantastycznej rośliny na najbliższym jej podwórku czyli we własnej rodzinie.

Na jednej ze swoich stron, Kamila dzieli się doświadczeniem własnego dziecka tymi słowami:

„Kilka lat temu w akcie bezsilności i niemałej rozpaczy prowadziłam intensywne poszukiwania pomocy dla mojego syna. Kacper  miał nieszczęście być alergikiem. Jego mały organizm otrzymywał niewyobrażalnie duże dawki leków, a ja zatracałam się w obawie o konsekwencje takiego postępowania. Jestem matką i nie mogłam spokojnie patrzeć jak jego organizm wyjaławia się bez szczególnej poprawy. Alergia odnosiła druzgocące zwycięstwo… Wizyty u alergologa stawały się kolejnymi etapami drogi donikąd. Aż przyszedł  w moim życiu taki moment,  kiedy powiedziałam sobie: „Kamila dość! To Twoje dziecko – zawalcz o nie!”. Podjęłam nieodwracalną i jedną z najlepszych w moim życiu decyzji: „Nie będę go faszerować sterydami, antybiotykami, które tak naprawdę usuwają  skutek, a nie przyczynę”. Miałam wewnętrzne przekonanie, że musi być jakiś sposób! Tak trafiłam na suplementy CaliVity. Cuda się jednak zdarzają! Nasze problemy definitywnie się skończyły!!! Syn wyzdrowiał. Cała rodzina chciała mieć tak dobrą formę więc zaczęliśmy stopniowo wprowadzać również dietę zgodną ze swoją grupą krwi. Bliskim i sobie podawałam regularnie Noni (…). Efekty były widoczne z dnia na dzień.”

Zanim zasiadłam do stworzenia tej notatki, otworzyłam na chybił trafił pewną ważną dla mnie książkę. Pierwszym zdaniem, na które się natknęłam to:  „Masz je na nosie i wszystko jest różowe bo okulary uczą Twoje oczy jak mają patrzeć.”

Zatem, biorąc przykład z naszej optymistycznej prelegentki, zakładajmy codziennie „różowe okulary” i miejmy baczenie, żeby solidnie trzymały się na nosie.  Wtedy i Polinesian Noni będzie miała szansę na wykorzystanie swoich wszystkich uzdrawiających mozliwości, a przez to pełniejsze i lepsze działanie.

Po raz kolejny z Kamilą Woźniak spotkamy się 22 sierpnia. Wiem, że już ma niesamowite pomysły na poprowadzenie wykładu. Jestem pewna, że będzie wyjątkowy! Choć to dopiero za czas jakiś, już teraz proponuję zaznaczyć sobie ten termin w kalendarzu.  Czas, który dzieli nas od tego spotkania ona sama wykorzysta pewnie na wiele fantastycznych sposobów. Z pewnością wzbogaci w nowe treści swoje zupełnie inne od wszystkich jakie znam, strony internetowe. Warto na nie zaglądać. Znajdą tam coś dla siebie szczególnie panie i ….dzieci.  /http://suplementka.pl/,  www.siebieswiadome.pl       Z najpiękniejszymi, optymistycznymi podrowieniami i życzeniami WSZYSTKIEGO NAJZDROWSZEGO Dorota A. Madejska

PS

O zastosowaniu Noni w niektórych niedomaganiach zdrowotnych w kilku kolejnych wpisach.

12 myśli na “O przyjaźni z Noni i różowych okularach”

  1. Kamila,

    Wybacz, że komentarz publiczny robię dopiero teraz, bo przecież powinien być pierwszy:(

    Obiecuję poprawę!

    Ty i tak wiesz, że zawsze w sercu Ciebie noszę i dumna jestem przeogromnie z każdego Twojego sukcesu.
    Odwaliłaś kawał dobrej roboty i tak trzymaj! Odważnie, rozważnie, ze spokojem podążaj do celu.

    Czekam na następny webinar i dziękuję, że chce Ci się chcieć!

    Sok Noni to również i mój osobisty przyjaciel. Świetnie działa na upadki i na wzloty.

    Ściskam najmocniej
    Małgosia

    1. To prawda,chce mi się chcieć z każdym dniem coraz bardziej i bardziej. Odkrywam siebie w tej pracy, pokonuje swoje słabości, pracuję nad moimi mocnymi stronami i podążam małymi krokami do mojego celu. I muszę Ci powiedzieć, że dobrze mi z tym. :)

      Życzę Ci aby Tobie też zawsze chciało się chcieć, aby ten wewnętrzny motor i magnetyzm, który masz w sobie pchał Cię w życiu zawsze do przodu… wyżej i wyżej.

      Kamila

  2. Kamilko,
    Strasznie się cieszę, że tak cudownie poradziłaś sobie z debiutem. Widać przez te lata od okresu lustra w barku cały czas solidnie szlifowałaś warsztat.
    Różowe okulary na Twoim nosie czuło się przez cały wykład. Było po prostu wspaniale.
    To tyle na temat talentów.
    Teraz słówko o treści.
    Ach!:) Żeby mówcy zawsze chcieli tak szanować słuchaczy, a nauczyciele tak ciekawie i twórczo przygotowywali wykłady, po świecie chodziliby sami mądrzy ludzie, a dzieci chciałyby spędzać czas wyłącznie w szkole.
    Mi się bardzo podobało. Chociaż o Noni wiem naprawdę sporo ( to również i mój ulubiony suplement) ani na sekundę nie straciłaś mojej uwagi.
    Gratulacje

    1. Dorotko,

      To rzeczywiście był mój webinarowy debiut i zapewniam Cię,że wcale do łatwych nie należał. Zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, że na spotkaniu będą osoby, które o Noni wiedzą wszystko, no w każdym razie bardzo dużo. To było dla mnie prawdziwe wyzwanie…

      Co do lustra w barku i szlifowania warsztatu… to tak naprawdę przypomniałam sobie o tym dopiero przygotowując się do wykładu o Noni. To właśnie praca, którą teraz wykonuję, pozwoliła mi wydobyć ze mnie to moje ukryte marzenie. Cudne uczucie.

      Dziękuję Ci za wszystkie ciepłe słowa skierowane pod moim adresem.

      Pozdrawiam ciepło

  3. Z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie. A już dzisiaj zakładam na nos swoje różowe okulary i pilnuję, żeby mi już tam zostały.

    1. Pani Marto

      Kolejne webinar, który poprowadzę odbędzie się 22 sierpnia i oczywiście serdecznie Panią zapraszam. I proszę koniecznie trzymać za mnie kciuki. :).

      A różowe okulary proszę zakładać jak najczęściej… uwielbiam te ze skutkiem ubocznym w postaci uśmiechu. :). Dzięki nim, nawet jeśli pojawią się od czasu do czasu jakieś nieprzewidziane turbulencje, będzie nam po prostu łatwiej i lżej.

      Pozdrawiam serdecznie

  4. Kamilo webinar poprowadzony przez Ciebie był wyjątkowo bogaty w ciekawe informacje o Noni, o których wcześniej nie słyszałam. Prawdziwie koronkowa robota :)
    Pozwoliłam sobie nawet zanotować niektóre ciekawostki.
    Całe wystąpienie, lekkość słowa i pomysłowość oprawy utwierdza, że pite przez Ciebie Noni wspaniale pobudza wyobraźnię i mobilizuje pracę mózgu. Tylko pogratulować !!!
    ….i poradzić wszystkim , którzy chcą zdrowo oczyścić organizm i rozjaśnić umysł by zaufali noni.

    1. Pani Heleno

      Dziękuję za koronkową robotę :).

      Ja po prostu kocham Noni i nigdy się na niej nie zawiodłam. Zawsze kiedy coś się dzieje ze mną nie tak,to własnie ona ratuje mnie w potrzebie i zaprowadza porządki w moim organiźmie. I muszę powiedziec,że dobra z niej gospodyni :). Jest doskonałym początkiem, by wspierać swój organizm kompleksowo. Polecam wszystkim.

      Pozdrawiam pięknie

  5. Kamilko, mocno trzymając kciuki zasiadłam przed komputerem w środę o 20.30.
    Jednak już po kilku pierwszych Twoich zdaniach, stwiedziłam, że moje kciuki zupełnie nie są Ci potrzebne. Twoja swoboda wypowiedzi, merytoryczność, pogoda w głosie i prawdziwy zachwyt nad Noni sprawiły, że miałam wrażenie,iż robisz to od zawsze.
    Wykład bardzo pogodny i optymistyczny ze świetnie wplecionymi informacjami o Noni. Twoje osobiste doświadczenia z tym preparatem były swoistą wisienką na torcie.
    Gratuluję z całego serca i czekam na kolejne Twoje wystąpienia.
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    1. Co do tej konieczności czy raczej braku potrzeby trzymania kciuków…
      Trzeba było widzieć Kamę tuż po zakończeniu spotkania.
      Postawa prawdziwej, rasowej, świadomej swoich kompetencji dziennikarki!
      Od początku do końca była rewelacyjna.
      Współpraca z tak cudownie zaangażowanymi istotami to dla mnie sama przyjemność i wielki zaszczyt.
      Każdemu życzę otoczenia takich entuzjastów. Wtedy zawsze będzie się chciało chcieć. W dodatku, coraz bardziej i coraz lepiej.

      1. Dziękuje Ci bardzo za te słowa. Po zakończeniu spotkania czułam się fantastycznie i taka duma mnie rozpierała:). Warto było pojechać 500 km pociągiem, aby przeżyć takie cudowne chwile.

    2. Iza

      Twoje kciuki były mi bardzo potrzebne :). Po raz pierwszy miałam przyjemność prowadzenia telekonferencji i doskonale wiesz, że to dość stresująca chwila, ale w gruncie rzeczy bardzo przyjemna. W moim przypadku spełniło się marzenie z dzieciństwa, ukryte gdzieś w sercu na dnie. Marzyłam – jako mała dziewczynka- o tym, żeby zostać dziennikarką, przemawiać do ludzi, zapowiadać wiadomości :). Moje marzenie się spełniło i chyba dlatego gdzieś po drodze stres zupełnie ze mnie uszedł.Po zakończeniu webinaru skakalam z radości:).

Skomentuj Iza Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *