Ryby najlepszymi „przyjaciółmi” po zawale

Jeśli by zajrzeć do tętnic od wewnątrz, można by dostrzec, że najzdrowsze mają ci, którzy jedzą ryby, a najbardziej uszkodzone ci, w których diecie one w ogóle nie występują. Przekonać się o tym mogą osoby dokonujące sekcji zwłok. Zrobili to przez kilku laty naukowcy duńscy. W ten sposób otrzymali bezprecedensowy dowód na to, że olej zwierząt morskich zapobiega arteriosklerozie. Duńczycy pobrali próbki tętnic i tkanki tłuszczowej z czterdziestu kolejnych sekcji wykonanych w jednym ze szpitali. Zmierzyli zawartość oleju z ryb w tkance tłuszczowej nieżyjących, co pozwoliło określić ile ryb jadła dana osoba przed śmiercią.

 Zdecydowanie najczystsze tętnice należały do tych, którzy mieli najwyższą w tkankach zawartość tłuszczów typu Omega -3 czyli ci, którzy jedli najwięcej ryb. Najbardziej niedrożne mieli ci, u których poziom nienasyconych kwasów tłuszczowych był najniższy.

 Ponadto, w wyniku badań uzyskano dowody, że podobnie jak witamina C, olej rybny wpływa znacząco na funkcjonowanie układu naczyniowego, sprawiając, że tętnice są bardziej rozluźnione i szersze, dzięki czemu krew może przez nie swobodnie płynąć. Kwasy tłuszczowe Omega – 3, tak jak witaminy, przyczyniają się do uwolnienia tlenku azotu, związku działającego rozluźniająco na tkanki tętnic.

 Początkowo naukowcy sądzili, że jedzenie ryb zapobiega zawałom jedynie w ten sposób, że hamuje proces uszkadzania i zatykania tętnic (arteriosklerozę). Jednak nowe odkrycia świadczą o tym, że znaczenie rybiego tłuszczu chroni ten najważniejszy dla życia mięsień przed potencjalnie śmiertelną arytmią i atakiem serca. Znaczy to, że jedzenie ryb może zapobiec śmierci na skutek zawału. Wiele autorytetów zajmujących się obecnie badaniami nad rybim olejem twierdzi, że jego udział w diecie ratuje życie przede wszystkim dzięki temu, że reguluje pracę serca.

Każdego roku 250 000 Amerykanów umiera nagle, kiedy ich serce zatrzymuje się na skutek nieregularnych skurczów lub nagłego migotania. Może do tego dojść nawet jeśli człowiek nigdy wcześniej nie chorował na serce. Badania potwierdzają, że o wiele rzadziej przytrafia się to regularnie osobom jedzącym ryby.

Na potwierdzenie tego, że dla uniknięcia kolejnego zawału warto na dobre zaprzyjaźnić się z nienasyconymi kwasami tłuszczowymi Omega-3, jeszcze jeden przykład.

Dr Burr pochodzący z Walii przebadał 2033 mężczyzn, którzy przeszli co najmniej jeden zawał. Podzielił ich na cztery grupy i jak to w eksperymentach bywa, każdej z nich dał inne zalecenia.

Grupie pierwszej zalecił, aby co najmniej dwa razy w tygodniu spożywała ważącą150 gporcję tłustych ryb (łosoś, makrela, sardynka) bądź zażywała olej rybny w kapsułkach. Grupa druga miała zmniejszyć w swojej diecie udział tłuszczów nasyconych (masło, ser, śmietana). Grupa trzecia została zobowiązana do zwiększenia spożycia błonnika w postaci większej porcji płatków z otrębami i chleba pełnoziarnistego. Grupa czwarta nie otrzymała żadnych zaleceń dietetycznych.

 Po dwóch latach  grupie drugiej i trzeciej (i w czwartej z wiadomych względów) nie odnotowano żadnej poprawy jeśli chodzi o zmniejszenie liczby zgonów. W grupie pierwszej, wśród osób jedzących ryby liczba zgonów spadła o 29%. Wystarczająco dobitnie wynik tych badań określił dr Lear z Harvardu: „To niemal fantastyka!”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2 myśli na “Ryby najlepszymi „przyjaciółmi” po zawale”

  1. Mój tata jest po zawale. Od teraz Mikołaj juz będzie wiedział co przynosić w prezentach na święta (a zawsze mial z tym problem).

    1. Parę dni temu słyszałam, że syn (z gatunku tych raczej marnotrawnych), kupił swojej bardzo chorej mamie w prezencie wielki telewizor. Jakoś tak przykro mi się zrobiło, że jego poziom świadomości jest jaki jest. Teraz dużo bardziej przydałoby się jej coś zupełnie innego. Ja na zbliżający się Dzień Matki szykuję solidny pakiet tego co dla zdrowia najlepsze. Oczywiście jest mnóstwo rzeczy, którymi można sprawić drugiej osobie radość, ale jak już człowiek trochę tych wiosen ma za sobą, to wsparcie organizmu jest bardzo, bardzo ważne bo jak to bardzo często za ks. Twardowskim powtarzam: „Zdrowie nie jest wszystkim, ale wszystko bez zdrowia jest niczym.”

Skomentuj Marta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *